Dzień 3 grudnia obchodzony jest jako dzień osób z niepełnosprawnościami. W takim dniu politycy i urzędnicy pochylają się i obiecują. Na temat dostępności cyfrowej też obiecują. Teraz jedna z tych obietnic została spełniona, o czym pisze Monika Szczygielska:
Po 4 latach prac, 26 października Parlament Europejski przyjął dyrektywę o dostępności publicznych stron internetowych i aplikacji mobilnych. Czekamy n
Źródło: Europosłowie przyjęli dyrektywę o dostępności www – Saccessibility
Ta dyrektywa budzi we mnie nadzieje, ale także obawy. W Polsce mamy od maja 2012 roku rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności, zasady horyzontalne w funduszach unijnych, a wreszcie od niedawna przepisy prawa zamówień publicznych dotyczące dostępności. Mamy i wciąż jakoś mało z tego wynika. Nadal wydatkowane są duże, a czasem ogromne środki publiczne na projekty, które z dostępnością cyfrową nie mają wiele wspólnego. Pojawia się zatem dyrektywa, która jest już w zasadzie zaimplementowana w polskim prawie. Daje jednak okresy przejściowe, z których ustawodawca może skwapliwie skorzystać. Można zatem o kolejne lata przedłużyć brak dostępności w zgodzie z polskim prawem. A ja przecież nie będę żył wiecznie.
Pojawia się też inny niepokojący nurt, polegający na eksportowaniu usług publicznych do podmiotów prywatnych. Banki dostarczyły już interfejsów do składania wniosków na zasiłek wychowawczy 500+, a teraz mają dostarczać interfejsów do autoryzowania profilu zaufanego. Orędowniczką takiego podejścia jest min. Anna Streżyńska, bo to po prostu działa. Banki robią takie interfejsy i systemy o wiele szybciej i wygodniej dla klientów, niż to zrobiliby urzędnicy. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że banki nie są objęte obowiązkiem zapewnienia zgodności z WCAG 2.0 jak administracja publiczna. A skoro nie muszą, to nie robią. I tak wiele lat zabiegania o regulacje prawne idą psu na budę. Administracja publiczna ograniczy swoją aktywność w tworzeniu usług dla obywateli i przekaże to bankom. Banki będą robić niedostępne interfejsy i cofniemy się o dekadę.
Jedyną nadzieję pokładam w Ministerstwie Rozwoju, gdzie są ludzie już rozumiejący, o co w tym wszystkim chodzi. Chcą doprowadzić do sytuacji, że środki z funduszy europejskich będą wydawane w zgodzie z zasadami horyzontalnymi, w tym dostępnością. Tworzy się tam grupa robocza łącząca różne podmioty publiczne i planująca uruchomienie systemu wsparcia i kontroli. Trzymam mocno kciuki za powodzenie, a i postaram się przy tym pomagać na miarę moich sił.
Politycy i urzędnicy zapewne także dzisiaj pochylą się nad obywatelami z niepełnosprawnościami. Pocmokają, wygłoszą, zadeklarują. A potem przyjdzie kolejny dzień i ponownie trzeba będzie się przyglądać, co z tego pozostanie. Na przykład jak zostanie zaimplementowana dyrektywa o dostępności. Można bowiem potraktować ją jako wymówkę do przedłużenia braku działań o kolejne lata. Można jednak użyć jej do stworzenia polskiego Access Board, którego obecnie bardzo brakuje. Można zrobić fajne rzeczy lub nie zrobić nic. To zależy od woli politycznej, na którą właściwie nie mamy wpływu. Pozostaje czekać.