Dzisiaj rano słuchałemw radiu wywiadu z prof. Gruszczyńskim z Uniwersytetu SWPS, który opowiadał o narzędziu Jasnopis. Jest to narzędzie do automatycznej oceny trudności tekstu, nieco podobne do Logios i oparte o te same wzory wyliczające wskaźnik mglistości. Jest to jednak narzędzie o wiele lepsze i ciekawsze.
W wywiadzie poruszono wiele wątków, z których najciekawszymi dla mnie były rozważania na temat rodzajów tekstów. Generalnie bowiem należy się zgodzić, że teksty należy pisać w sposób prosty, ale nie dotyczy to wszystkich rodzajów tekstów. Prof. Gruszczyński dokonał zgrubnego podziału na teksty artystyczne i użytkowe. Do pierwszych zaliczył przede wszystkim poezję i literaturę piękną, a do drugiej – instrukcje obsługi, pisma urzędowe i podobne teksty. Podane przykłady są dosyć oczywiste, ale wiele tekstów się nie mieści w tych podkategoriach. Notatka, którą właśnie piszę, jest zapewne bliżej tekstów użytkowych, ale jej forma jest nieco beletrystyczna. Przyjmując zatem, że piszę tu głównie teksty użytkowe poddałem poprzednią notatkę ocenie i uzyskałem dobry wynik 3/7, czyli język prosty.
Pisanie prostym językiem jest szczególnie trudne dla urzędników, którzy muszą pisać językiem precyzyjnym i jednoznacznym, a zatem posługując się często mało znanymi pojęciami. Tak mi to klarował dyrektor Pactwa z Urzędu Miasta Warszawy podczas forum organizowanego przez Ministerstwo Rozwoju na początku grudnia. Zareplikowałem, że zrozumiałości przekazu nie można poświęcać na rzecz jednoznaczności, bo odbiorcami są zwykli obywatele, a nie urzędnicy. W audycji dowiedziałem się, że problem został dostrzeżony w USA, gdzie już w 2010 roku ogłoszono ustawę o pisaniu prostym językiem. Tą informację wyłapałem także z porannego wywiadu i zaraz pobiegłem przeczytać ustawę i trochę się zawiodłem. Jest bardzo krótka i określa zakres dokumentów nią objętych oraz obowiązek przeszkolenia urzędników. Jednak dobrze, że jest, bo w Polsce brakuje świadomości konieczności pisania dla ludzi.
Poklikałem też w samym narzędziu i spokojnie mogę polecić je bardziej od Logios. Po pierwsze – można wstawiać teksty na trzy sposoby: przez przeklejenie tekstu do pola edycyjnego, podanie linku do strony internetowej oraz wczytanie pliku z dysku. Ta trzecia możliwość jest o tyle ciekawa, że obsługiwane są wszystkie formaty tolerowane przez Libre Office. Sama analiza tekstu także jest znacząco bogatsza od Logios i podaje nie tylko syntetyczny wskaźnik, ale prezentuje dodatkowe informacje. Należą do nich oznaczone trudne słowa i akapity, które można dzięki temu poprawiać. W szczególności trzeba zwracać uwagę na kolor czerwony, który oznacza szczególnie trudne fragmenty. Można także sprawdzić wskaźniki mglistości w różnych wariantach oraz oparte o inne wzory. Sporo niezłej zabawy dla kogoś, kto chce pisać dla ludzi.
Podobało mi się też to, że prof. Gruszczyński nie pozwala całkowicie zaufać Jasnopisowi. Ma zatem podobne podejście do automatycznej walidacji, jak ja. Jest to narzędzie rozwijające się i operujące na żywym organizmie, jakim jest język. Włączono do niego arbitralnie dobrany korpus językowy ze słowami znanymi powszechnie i od razu wyłapałem, że nie ma tam słowa “niepełnosprawność”, bo jest zgłaszane jako trudne, a chyba jednak jest znane powszechnie. Narzędzie jest zatem rozwijane i poprawiane. Dzisiaj pewnie sprawdzę jeszcze kilka tekstów.
PS. Sama strona narzędzia nie ustrzegła się błędów dostępności i to dosyć typowych. Samo oznaczanie kolorami jest naruszeniem kryterium 1.4.1, chociaż zapewnione są pewne rozwiązania alternatywne. Jednak da się Jasnopisu używać, a to więcej, niż da się powiedzieć o wielu innych aplikacjach webowych.