Przyznaję, że chodzi za mną Apple Watch. Nie teraz, bo nie ma w nim języka polskiego, a i dopracowanie systemu też się przyda. Jednak za rok lub dwa się skuszę. Jednak dzisiaj nie o tym, ale o ciekawych zastosowaniach dziwnych pomysłów z tego zegarka.
Podczas prezentacji możliwości Apple Watcha pokazywano przesyłanie pomiędzy urządzeniami serduszek i bicia serca. Bawiło mnie to i trochę żenowało, że jestem traktowany jak dzieciuch, który będzie kolegom lub koleżankom z podwórka imponował takimi gadżetami. Tak myślałem do dzisiaj, do przeczytania artykułu głuchoniewidomej właścicielki Apple Watcha z USA. Opisała swoje doświadczenia z pięciu pierwszych dni i jest zachwycona.
Kobieta ma zespół Ushera, który powoduje jednoczesne uszkodzenie wzroku i słuchu. Z tekstu wnioskuję, że trochę widzi i trochę słyszy, bo opisuje dostosowanie wyglądu ekranu do swoich potrzeb oraz jest mówiąca. Jednak najbardziej sobie chwali informacje dotykowe, czyli wibracje. To słynne przekazywanie bicia serca wykorzystuje w trudnych sytuacjach, na przykład w dużym hałasie, by skontaktować się z innymi, na przykład matką. Wibracje zaś wykorzystuje przy poruszaniu się z użyciem nawigacji, bo zegarek informuje o tym, w którą stronę skręcić. Z kolei matka korzysta z przekazywania wibracji, gdy córka jest w innym pomieszczeniu lub gdy chce zwrócić na coś jej uwagę. Jestem ciekaw, co na to moi głuchoniewidomi znajomi…