Norwegia jest liderem w wielu obszarach, a nowe prawo o dostępności pokazuje, że nadal nadąża. Już za kilka miesięcy wszyscy publikujący strony internetowe będą musieli zapewnić ich dostępność, niezależnie czy to sektor publiczny, czy też prywatny. Okazuje się, że da się zrobić i tak.
1 lipca 2013 roku w Norwegii weszła w życie regulacja o uniwersalnym projektowaniu technologii informacyjno-telekomunikacyjnych (ICT). Uniwersalne projektowanie oznacza w praktyce wdrożenie standardów dostępności w dwóch obszarach: stron internetowych i automatów różnego przeznaczenia. W wypadku stron internetowych wdrożono standard WCAG 2.0poziom AA z trzema wyjątkami dotyczącymi multimediów. Jest to zatem rozwiązanie zbliżone do polskiego rozporządzenia Rady Ministrów o Krajowych Ramach Interoperacyjności. Jednak dotyczy nie tylko sektora publicznego, ale także prywatnego. Wyłączono jedynie serwisy społecznościowe, do tego wymienione z nazwy.
Dużo ciekawsze jest jednak wprowadzenie obowiązkowych standardów dostępności dla automatów. Dotyczą one obsługi, używania i oznaczania kart magnetycznych i innych aspektów użytkowania bankomatów, urzędomatów i innych podobnych urządzeń. Przyznam, że nawet nie zdawałem sobie sprawy z istnienia takich standardów. Okazuje się, że na wszystko znajdzie się norma ISO lub EAN.
Regulacja zaczyna obowiązywać 1 lipca 2014 roku i od tej daty wszystkie nowe strony internetowe i automaty muszą być zgodne ze standardami dostępności. Dla już istniejących zastosowano prawie siedmioletnie vacatio legis, co oznacza obowiązek ich dostosowania do 2021 roku. To rozwiązanie idzie dalej, niż projektowana dyrektywa o dostępności,która ma obejmować tylko strony administracji publicznej. Ciekawym bardzo, czy w Norwegii izby gospodarcze i firmy protestowały przeciwko takim regulacjom. W Polsce na pewno nie obyłoby się bez awantury.