Dostępność na urządzeniach jest coraz ważniejsza, bo coraz ważniejsze są same urządzenia mobilne. Może być tak, że wkrótce w ogóle przestaniemy korzystać z komputerów i te standardowe rozwiązania przejdą do historii. Warto więc się przyjrzeć, co nas w tej mobilności czeka.
Sporo miejsca na tym blogu poświęciłem dostępności wbudowanej w systemy mobilne iOS i Android, a także obietnicom składanym przez deweloperów Firefox OS. Na tym tle Windows Phone 8 pominę pogardliwym milczeniem. Dzisiaj przeczytałem wywiad z Axelem Leblois, prezesem i dyrektorem wykonawczym Global Initiative for Inclusive ICT pod tytułem Accessibility driving mobile technology market. W wywiadzie padają ciekawe stwierdzenia, z którymi zresztą się zgadzam, że po raz pierwszy w historii, właśnie w systemach mobilnych, implementuje się ułatwienia dostępu jako element integralny, a nie zbędny dodatek. A dlaczego? Bo to się sprawdza.
Przykłady podawane przez Axela Lebloisa są szerzej opisywane w artykule The Secret Powers Hidden In Your iPhone’s Accessibility Options, ale w skrócie – rozwiązania zaprojektowane dla osób niepełnosprawnych są chętnie wykorzystywane przez ludzi pozornie zupełnie sprawnych. Piszę “pozornie”, bo w pewnych sytuacjach każdy jest niepełnosprawny, chociaż takiej etykietki sobie nie przyczepi samodzielnie. W każdym razie ułatwienia dostępu są integralnym elementem dwóch najważniejszych systemów mobilnych i to już się raczej nie zmieni.
Jednak Apple i Google idą dalej. W Apple można zwrócić zakupioną aplikację, jeżeli nie jest dostępna, to znaczy zgodna z rozwiązaniami zawartymi w iOS. Z kolei z wywiadu z Axelem Leblois dowiedziałem się, że każdy producent sprzętu wykorzystującego Androida 4.1 lub nowszego – musi zapewnić zgodność z ułatwieniami dostępu zawartymi w systemie lub zapewnić własne. To jest naprawdę rewolucyjne podejście, bo wymusza budowanie dostępnych aplikacji. W wypadku Apple przez konieczność zwrotu pieniędzy, a w wypadku Google przez ograniczenia licencyjne. To drugie podejście jest nawet bardziej restrykcyjne i być może dlatego modyfikacje Androida idą jednak w kierunku większej dostępności.
A zatem dostępność i ułatwienia dostępu stały się trwałym elementem systemów mobilnych. Odpowiednio zaprojektowane narzędzia deweloperskie wymuszają lub przynajmniej zachęcają do budowania dostępnych aplikacji. Jak zatem wytłumaczyć, że wciąż pojawiają się aplikacje zbudowane z naruszeniem zasad dostępności? Taka na przykład aplikacja Jakdojade.pl, w której nie można wybrać celu podróży, bo ktoś wyłączył ten punkt z obsługi technologii asystujących. Na próby informowania o tym fakcie napotykam tylko na pogardliwe milczenie. Zapłaciłem za tą aplikację prawie trzy Euro i co jakiś czas aktualizuję, by sprawdzić, czy coś się poprawiło. A jak się pojawi jakaś konkurencyjna, to pożegnam się z tą. Bo na szczęście jest wybór, a dostępność stała się kolejnym, dosyć istotnym czynnikiem decyzji konsumenckich. Więc wygra lepszy.