Coraz więcej ludzi czyta książki w formie elektronicznej, używając specjalnych czytników lub po prostu tabletów, smartfonów czy komputerów. A jak wygląda ich dostępność dla osób nie mogących czytać? Część odpowiedzi znalazłem w artykule Amy Mason pod tytułem Mainstream Access to E-Books–What Works, What Doesn’t, and What Is Still Unclear z NFB. Poniżej kilka moich refleksji na ten temat.
Autorka zwraca uwagę na fakt, że na dostępność e-booków ma wpływ wiele czynników: formaty, urządzenia, platformy sprzedaży, a nawet prawo autorskie. Badaniem objęto czytniki na platformach iOS, OS X, PC oraz Android. Windows Phone odrzucono z powodu braku wsparcia dla technologii asystujących, a urządzenia z Symbianem jako znikające z rynku. Żaden z czytników w systemie Android nie okazał się dostępny.
W tekście omówiono systemy Blio i CourseSmart, które w Polsce są całkowicie nieznane. Wydają się być rozwiązaniem efemerycznym, które nie zyskają dużej popularności. Dużo ciepłych słów zebrał format EPUB, szczególnie za jego stały rozwój. Wkrótce zostaną w nima zaimplementowane elementy formatu DAISY oraz MatHML do zapisu wzorów matematycznych. Autorka podkreśliła, że największym wrogiem dostępności tego formatu są zabezpieczenia DRM, które mogą uzależnić odczyt publikacji od konkretnej platformy sprzętowej, która może być niedostępna. Opisano na przykład problemy z korzystaniem z książek za pomocą Adobe Digital Editions, a nawet ta szczątkowa dostępność jest obecna w czytniku od niedawna. Jeszcze gorzej jest, gdy DRM związany jest z konkretnym urządzeniem, na przykład czytnikiem Sony, bo wówczas o czytaniu można w ogóle zapomnieć. Na tym tle zdecydowanie dobrze wypada iBooks firmy Apple, który jest systemem sprzedaży książek elektronicznych, powiązanym z urządzeniami przenośnymi firmy Apple. Książki są najczęściej dostępne i to w stopniu więcej niż zadowalającym. Nie można jednak powiedzieć jednak o czytnikach Nook i Kindle. Ten ostatni posiada co prawda w swojej najdroższej wersji syntezator mowy, ale jego możliwości są poważnie ograniczone, a samo rozwiązanie ma charakter eksperymentalny, więc Amazon może w każdej chwili z niego zrezygnować. Co więcej – niektórzy wydawcy celowo blokują możliwość odczytu książek na głos, jak zwykle zasłaniając się ochroną praw autorskich.
Wydźwięk artykułu jest zdecydowanie pesymistyczny. Książki elektroniczne, które mogłyby być ogromną szansą dla osób nie mogących czytać, są zazwyczaj niedostępne lub mało dostępne. Wcale nie mam przekonania, że autorom zależało na takiej ochronie, by czytelnicy nie mieli dostępu do ich dorobku. Pozostają nam książki z domeny publicznej i nielegalnego obiegu.