Niemal cały styczeń upłynął mi na testowaniu rozwiązania o nazwie Navilens. Testy zostały zamówione przez Zakład Transportu Miejskiego w Warszawie. Ich celem było sprawdzenie, czy Navilens mogą być dobrym wsparciem dla niewidomych i słabowidzących pasażerów.
Aplikacja mobilna i kolorowe naklejki
Od strony użytkownika na system navilens składa się aplikacja mobilna i kolorowe kody, które można przykleić w niemal dowolnym miejscu. Aplikacja jest bezpłatna i można ją instalować zarówno na iOS, jak i Android.
Po zainstalowaniu aplikacji możesz zarejestrować się i otrzymać zestaw kodów do prywatnego użytku za darmo. To znaczy – kosztować będzie ich wydrukowanie, bo producent wysyła paczkę plików PDF. W zestawie są kody różnej wielkości, co jest bardzo istotne, o czym za chwilę. Kody musisz wydrukować w oryginalnym rozmiarze i kolorach.
- Do czego są te kolorowe kody?
Kody Navilens mogą się kojarzyć z wyglądu z kodami QR i zapewne to one były inspiracją. Jednak kody Navilens mają ogromne możliwości wspierania w nawigowaniu i to nie tylko osób niewidomych. Są zaprojektowane w taki sposób, że aplikacja może je rozpoznać z większej odległości, w krótszym czasie, a także podać dokładną odległość i położenie.
Rozkleiłem kody w kilku miejscach i zacząłem testowanie. Efekty przeszły moje oczekiwania, a niekiedy zakrawały na magię. Przy jednej z takich prób obecna była Ewa, której opadła szczęka i zapytała jedynie, jak to może działać? A ja nie mam pojęcia, więc odpowiedziałem, że to magia.
Kod na słupie
Zacząć muszę od tego, jak działa ta cała nawigacja.
Aplikacja po uruchomieniu skanuje otoczenie i po odnalezieniu kodu informuje, co to za kod i w jakiej odległości się znajduje. Jeżeli teraz klikniesz w opis tego kodu na ekranie smartfonu, to możesz zacząć nawigowanie do niego. Komunikaty dźwiękowe i głosowe informują o tym, gdzie jest kod. Najlepiej wtedy mieć słuchawki stereo, na przykład z przewodzeniem kostnym, bo wtedy nawigowanie jest jeszcze lepsze. O położeniu kodu informuje dźwięk w panoramie stereo, czyli musimy po prostu kierować się na dźwięk.
Możesz zapytać – gdzie tu magia? Otóż jest i tu pojawia się betonowy słup stojący na chodniku prowadzącym do domu mojej mamy. Słup jest wredny, więc postanowiłem nakleić na niego kod, żeby aplikacja ostrzegała mnie, że się do niego zbliżam. Przetestowałem i działało.
W tych wyklejankach pomagała mi Ewa i była także podczas testowania. Chciałem jej pokazać, co potrafi ten system, więc kiedy doszedłem do słupa, skręciłem i przeszedłem na drugą stronę ulicy. Ewa zawołała, że stamtąd kodu nie będzie widać, a ja tylko się uśmiechnąłem w myślach. Odszedłem z 10 metrów, odwróciłem się i pozwoliłem, żeby nawigacja poprowadziła mnie do słupa. Trafiłem perfekcyjnie.
Faktycznie – aplikacja jest odporna na utratę kontaktu z kodem. W jakiś tajemniczy sposób nadal wie, gdzie ten kod jest i potrafi do niego nawigować. W słuchawkach słyszałem komunikaty, że kod jest za mną, lub z prawej strony, chociaż kamera smartfonu nie miała żadnej możliwości go zobaczyć. Był po drugiej stronie słupa.
Ścieżki prowadzące
Kody mogą być rozmieszczane w taki sposób, by tworzyły ścieżki, trochę podobnie jak tworzę sobie ścieżki po punktach zainteresowania w nawigacji GPS. Takie rozwiązanie testowałem na stacji metra Politechnika. Nie wiem jak inni, ale ja bardzo się gubię w metrze, nawet jeżeli są tam ścieżki dotykowe. No bo skąd niby mam wiedzieć, dokąd prowadzą?.. Dzięki kodom Navilens już nie miałem z tym problemów. Kody były umieszczone właśnie na ścieżkach prowadzących, czyli na podłodze. Złapanie jednego z nich pozwalało na wskazanie w aplikacji, dokąd chcę dojść, a aplikacja bezbłędnie mnie nawigowała.
Co więcej – aplikacja wiedziała, z jakiego kierunku idę, więc prowadziła mnie w sposób naturalny, informując o skręcie w lewo lub prawo. Trafiłem do toalety i do dwóch wyjść ze stacji.
Takie ścieżki to jednak łatwizna. Aplikacja Navilens potrafi jeszcze więcej. Testy kolejnej funkcji odbyły się w biurowcu przy Rondzie ONZ. Na drzwiach do biura był kod, który zawierał informację o drodze do łazienki. Jak to teraz piszę, to wydaje mi się, że wciąż szukałem łazienek. Wybrałem w aplikacji tę ścieżkę, a aplikacja instruowała mnie, gdzie skręcać i w jakim kierunku.
No dobrze, ale przecież to tak samo, jak w metrze! Otóż nie, bo po drodze nie było żadnego innego kodu. Potrzebny był tylko ten jeden na drzwiach i wcześniejsze nagranie ścieżki. W tym celu trzeba było przejść całą trasę z włączoną aplikacją i zapisać ścieżkę w chmurze. Znowu trochę magicznie, chociaż podobne rozwiązanie już spotykałem.
Do czego jeszcze mogą posłużyć?
Podczas testów sprawdzałem, czy zdołam odczytać numer tramwaju, na którym był naklejony kod. U mnie wyniki były raczej marne. Natomiast ja wymyśliłem jeszcze inne zastosowania tych kodów:
- oznaczanie kontenerów na sortowane śmieci,
- oklejanie drzwi w biurowcach,
- ścieżki w dużych przestrzeniach, na przykład hipermarketach, w szpitalach,
- ścieżki do zwiedzania w muzeach i zabytkach.
Nie pamiętam, kto powiedział że dostatecznie zaawansowana technika jest nieodróżnialna od magii, ale to szczera prawda.