Kto potrzebuje planów tyflograficznych?

Dzisiaj Spółdzielnia Socjalna Fado zorganizowała spotkanie poświęcone poruszaniu się osób niewidomych w budynkach. Tematami były plany tyflograficzne, mapy, ścieżki prowadzące, beacony i podobne rozwiązania. Pierwsza część to były prezentacje, a druga – panel dyskusyjny, w którym brało udział 5 osób niewidzących (niewidomych i ociemniałych), w tym ja. Dla mnie najciekawszym był wątek planów tyflograficznych w budynkach.

Czym są plany tyflograficzne?

Ustawa o zapewnieniu dostępności zobowiązuje do umieszczania planów rozmieszczenia pomieszczeń w budynku na tablicach z powiększonym tekstem oraz planów dotykowych lub informacji głosowej. Plany tyflograficzne (dotykowe) to odwzorowanie przestrzeni (plan), które można odczytać dotykiem. Taki plan powinien być uproszczony, wyraźny i zrozumiały dla osoby niewidomej.

Takie plany można znaleźć w wielu miejscach: w metrze, na dworcach kolejowych, instytucjach kultury, urzędach. Podczas panelu prowadzący zapytał, czy korzystamy z tych planów. Okazało się, że nie.

Dlaczego nie używamy?

Wszyscy byliśmy dość zgodni wymieniając powody, dla których nie zapoznajemy się z tyfloplanami.

  1. Higiena. Plany są w miejscach publicznych, a zatem co najmniej są zakurzone. Trzeba się przełamywać, żeby ich dotknąć. Myślałem, że to tylko mój problem, ale z wypowiedzi sądzę, że niektórzy mają nawet większy.
  2. Lokalizacja. Aby zapoznać się z takim planem, trzeba go pierwej znaleźć. A przecież – wchodząc do metra – szukam peronu, a nie planu. Poszukiwanie najpierw planu, żeby na jego podstawie znaleźć peron, to trochę na okrągło. Skorzystanie z pomocy człowieka jest efektywniejsze.
  3. Zrozumiałość. Korzystanie z tyfloplanów wymaga umiejętności ich odczytywania. Mało kto to potrafi, bo niby gdzie miał się tego nauczyć? Tu pojawił się jedyny przykład na obronę – tyfloplan może być dobrą pomocą wspomagającą podczas nauki poruszania się z białą laską. Trener może opisywać przestrzeń, wspomagając się planem.

To komu to jest potrzebne?

Pięć osób to wciąż nie ogół osób niewidzących. Może być tak, że są takie korzystające z tych planów. Chętnie bym się dowiedział, kim są i jakie są scenariusze użycia.

Natomiast wiem, że tyfloplany są potrzebne ich producentom. Popyt jest spory, bo pojawił się obowiązek ustawowy. Trochę jest to potrzebne zamawiającym, żeby poczuli się lepiej. Więcej już chyba nikomu.

Inne wątki

Wątków było jeszcze kilka, na przykład ścieżki prowadzące, beacony, alfabet Braille’a i standaryzacja. Jeżli nagranie trafi do sieci, to na pewno opublikuję do niego link na blogu.