Od początku kwietnia przez 6 miesięcy trwa w Polsce Narodowy Spis Powszechny. Przydarzył się w czasie pandemii i trzeba było coś z tym zrobić. Wymyślono zatem aplikację do samospisu.
Aplikacja jest dość skomplikowana wewnętrznie i ma dołączone różne słowniki, na przykład z nazwami geograficznymi. Jest przy tym mocno niedostępna cyfrowo, co sprawdziłem na wersji demonstracyjnej i natychmiast wysłałem żądanie zapewnienia dostępności. Temat poruszył także portal Integracji. Nie wiem jednak, czy coś się zmieni, chociaż ruch się już zaczął.
No dobrze, ale co z tymi cyfrowo wykluczonymi? Na to też jest sposób, bo mogą się spisać przez telefon lub spotkać z rachmistrzem spisowym. Jednak to mają być wyjątki, a podstawową formą ma być spis przez aplikację. I jest to obowiązek zagrożony karami, zarówno finansowymi, jak i poważniejszymi.
Spodziewam się ciekawych efektów takiego podejścia, a przede wszystkim trollingu. Już czytałem dyskusję na temat narodowości i co wpisać zamiast polskiej. Podobnie z wyznaniem i językiem. W kontakcie bezpośrednim ludzie są mniej odważni, niż siedząc przed klawiaturą komputera. Tym bardziej, że może to być świetna okazja do manifestowania różnych postaw ideologicznych.
Ja czekam, aż poprawią aplikację na tyle, że będę mógł bez problemu sam się spisać. Mam na to jeszcze dużo czasu i nie śpieszy mi się z tym. Za to potem będę czekał z niecierpliwością na wyniki.