Wpadł mi ostatnio taki artykuł poświęcony skrótom klawiszowym i wtedy zdałem sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu czytam tak rozbudowany poradnik na temat skrótów klawiszowych. Autorka pisze o ich użyteczności i dostępności, a także zwraca uwagę na błędy popełniane przy ich tworzeniu.
Autorka wymienia sytuacje, w jakich obsługa klawiaturą jest szczególnie istotna, chociaż wskazuje też, że generalnie klawiaturą pracuje się co njamniej trzykrotnie szybciej. Jednak jest to szczególnie ważne, gdy pewne rzeczy powtarza się wielokrotnie, lub często powtarza, pracuje głównie z tekstem, a ja dodam, że niektórzy użytkownicy nie mają wyboru. Wreszcie przechodzi do porad, jakie skróty dobierać. Ewidentnie widać, że pani Gabriela zna się na tym, o czym pisze. Rekomenduje, by stosować powszechnie używane skróty, w tym przyjęte w konkretnych typach oprogramowania. Sprawdzać, czy nie kolidują ze skrótami systemowymi, przeglądarek internetowych i czytników ekranu. Poświęca też miejsce na wskazanie, jakich funkcji lepiej nie podpinać pod skróty, zwłaszcza jednoliterowe, bo może to być niebezpieczne. Podczas pisania tego tekstu na Macbooku chciałem napisać literę „ż” i odruchem z Windows nacisnąłem inną kombinację. Część tekstu mi zniknęła.
O taki brak kolizji niełatwo jest zadbać. Programista często nie wie, że jakiś skrót bywa wykorzystywany w jakiejś aplikacji lub do wprowadzania konkretnych znaków. W aplikacjach Google przestawienie trybu na przyjazny czytnikom ekranu wymagało użycia skrótu ctrl alt z. Tylko że w najpopularniejszym układzie klawiatury w Polsce oznacza to wpisanie litery „ż”. Jakoś ta litera ma pecha, a mam ją w nazwisku.
Skróty dodane na stronie internetowej lub w aplikacji mobilnej powinny być opisane w deklaracji dostępności. Ja jednak uczulam przede wszystkim, by dodawać je z dużym namysłem, by nie wprowadzać zamieszania. Właśnie w tym pomóc może podlinkowany poradnik.