Na grupę na Facebooku dotyczącą dostępności cyfrowej, wrzucono łącze do filmu na YouTube. Film traktował o dostępności cyfrowej, czy ściślej – stron internetowych. Nie mam zamiaru pastwić się, tylko sprostować kilka rzeczy. Dopiero po przeczytaniu obejrzyjcie film. Jest na końcu wpisu.
- Na początku pada „definicja” dostępności, która ma być najprostsza. Nie jest ani prosta, ani prawdziwa. Od biedy można uznać, że obejmuje część dostępności cyfrowej i to tylko tą techniczną. Dostępność cyfrowa to cecha produktów cyfrowych, na przykład stron internetowych, pozwalająca na korzystanie z nich przez osoby z różnymi niepełnosprawnościami.
- Nie wiem, czym jest „czytnik oczu”. Mogę się tylko domyślać, że może chodziło tu o czytnik ekranu (ang. screen reader).
- W polsce mamy faktycznie rozporządzenie w sprawie Krajowych Ram interoperacyjności z 2012 roku, ale tam jest mowa o WCAG 2.0, a nie WCAG 2.1. Mamy też ustawę o dostępności cyfrowej z 2019 roku. W ustawie jednak nie ma żadnej wzmianki o WCAG. W praktyce od WCAG się nie ucieknie, a dla ułatwienia ustawodawca dołączył do ustawy załącznik z tabelą wymagań. I faktycznie jest to WCAG 2.1 na poziomie AA, chociaż z wyłączeniem kryterium sukcesu 1.2.4 (napisy na żywo). Minęło półtorej minuty filmu.
- Deklaracji dostępności nie wymyślił ustawodawca. Jest to transpozycja z dyrektywy unijnej. Nawet treść została zaczerpnięta z dyrektywy.
- Metatag informujący o adresie deklaracji dostępności nie jest wymagany, tylko rekomendowany. Jeżeli nie da się go wprowadzić, to nie trzeba.
- Lista sprawdzająca opublikowana przez Ministerstwo Cyfryzacji nie jest obowiązkowa. Można sprawdzić dostępność na inne sposoby, czasem o wiele prostsze. Napisałem niedawno taki poradnik i dopytam pracodawcę, czy mogę go opublikować. Jednak generalnie – tak, badanie dostępności cyfrowej jest żmudne i czasochłonne.
- Nie ma potrzeby spełniania wymagań WCAG 2.0 i WCAG 2.1. Wystarczy spełniać WCAG 2.1, bo w środku jest WCAG 2.0, czyli spełniane jest automatycznie.
- Podoba mi się fragment o nagłówkach. Jest nie tylko poprawny od strony technicznej, ale także celna uwaga o tworzeniu stron dla ludzi, a nie dla automatów. Równie celna uwaga, że nawet dobrze zakodowana strona może być niedostępna przez zły sposób publikowania.
- Teraz pojawia się wtopa, bo WCAG nie wymagają upraszczania wszystkich tekstów. To przecież nie jest możliwe. WCAG zalecają, by teksty trudne, to znaczy wymagające wiedzy powyżej wykształcenia gimnazjalnego, uzupełniać o streszczenie napisane prostym językiem. Do tego jest to na poziomie AAA, którego nie wymagają przepisy. Podkreślam to, bo widzowie mogą odnieść takie wrażenie.
- Teraz pojawiają się mity nieznanego autoramentu. Pierwszym jest ten o długości akapitów, co jest nieprawdą. Akapit ma mieć długość taką, jaką powinien mieć. Oczywiście lepiej pisać krótsze akapity, bo to po prostu się lepiej czyta, ale nie ma żadnych parametrów co do liczby wierszy. Ciekawe skąd te informacje pochodzą.
- Drugim mitem w tej serii jest ten o umieszczaniu nagłówków co 4 akapity. To oczywiście także nie jest prawda i też nie wiem, skąd ta wiedza pochodzi.
- Dobre wprowadzenie do tekstów alternatywnych, ale zaraz pojawia się kolejny mit. Nie ma żadnych wymagań co do liczby znaków w opisie alternatywnym. Ma być zwięzły i równocześnie przekazujący niezbędne informacje. Ciekawe jest to, że szukając źródła tej informacji o 80 znakach, znalazłem mnóstwo innych rekomendacji: 120, 125, 140, 200, 250 znaków. Każdy z tych parametrów może być jedynie rekomendowany, ale nie wymagany.
- Informacja o co najmniej dwóch kanałach komunikacyjnych jest bardzo myląca. Jeżeli publikujemy tekst, to żadna inna forma nie jest potrzebna. Jeżeli to jest grafika lub nagranie audio – potrzebna jest alternatywa tekstowa. Jeżeli to jest film, to napisy i audiodeskrypcja. Tak więc nie zawsze 2, tylko zależnie od rodzaju nośnika informacji.
- ETR lub czasem ETRT to nie jest prosty język (plain text). Jest to specjalny sposób redagowania i prezentowania tekstu, przeznaczony dla osób z niepełnosprawnością intelektualną.
- Porównanie do informacji o ciasteczkach jest błędne. Te dokumenty nie mają się narzucać użytkownikowi, a mają być łatwe do odnalezienia. Będą się zazwyczaj mieścić w stopce strony w postaci łącza.
- Ja może wyjaśnię, dlaczego te informacje mają być na stronach przedszkoli. Otóż osoba z niepełnosprawnością potrzebuje informacji o konkretnym przedszkolu, a nie dowolnym przedszkolu. To chyba jest jasne. I owszem – każde przedszkole będzie informować o tym, że są w nim uczone dzieci w wieku przedszkolnym. Ale każde też jest unikatowe, bo ma własny numer, adres, numer telefonu, sposób rekrutacji, godziny otwarcia itp. I to są istotne informacje dla wszystkich, a zatem także dla osób z niepełnosprawnościami.
- Oddzielenie warstwy tekstowej od wizualnej nie ma znaczenia. W kwestii tekstu odczytywalnego maszynowo wręcz lepiej byłoby, gdyby tekst był jakoś powiązany ze sposobem prezentacji. Tu wyjaśniam szczegóły.
- Kwestia zwolnienia z obowiązku zapewnienia dostępności treści pochodzących z innego podmiotu nie jest taka prosta. Podmiot publiczny może sobie odpuścić wtedy, gdy do modyfikacji nie jest uprawniony. Jeżeli nie ma przeszkód, to obowiązek z niego nie spada. Art. 3 pkt 5 ustawy.
- Tak ładnie Pan zaczął o tej klawiaturze, by zdanie dalej wmawiać widzom, że WCAG wymagają, by komunikat o błędzie nie był pod polem. Takimi wstawkami zmusiliście Panowie różnych specjalistów do grzebania we WCAG, by znaleźć te wymagania. Nie ma ich tam.
- Ustawodawca wymaga odpowiedniego kontrastu, ale parametry są w WCAG, a nie w przepisach. A minimalny kontrast to zgodnie z WCAG 4,5:1 lub 3:1 dla dużego tekstu. A maksymalny kontrast, to znaczy między czarnym i białym wynosi 21:1.
- Dziękuję za uwagę o wtyczkach poprawiających dostępność. Pisałem o tym tutaj.
- Na koniec – brawo dla Pana kończącego. Tak, to są 3 najważniejsze rzeczy: standardy, rozsądek i empatia.
Skończyłem oglądanie i pisanie. Żona już śpi obok, więc i ja kończę na dzisiaj. Poniżej można obejrzeć film, który opisywałem.