Wojna Braille’a z karnawałem

Piszę tu czasem o alfabecie Braille’a, który jest pismem dotykowym zaprojektowanym dla osób niewidomych. Piszę, chociaż jest to technologia wymierająca, coraz mniej popularna i mająca coraz mniej użytkowników. Napisałem nawet podziękowania dla jego twórcy w jego urodziny. Napiszę jeszcze raz, bo sprowokowały mnie do tego 2 teksty Damiana Przybyły oraz lektura nowej książki Jacka Dukaja pt. „Po piśmie”.

Braille jest mi obojętny

Pierwszy tekst Damiana to Wykluczeni z wyboru, a drugi – Dlaczego niewidomi nienawidzą brajla. W obu pojawia się motyw alfabetu Braille’a, chociaż w pierwszym dosyć marginalnie. Jednak to z niego pochodzi następujący cytat:

Wielu z nas z uporem godnym lepszej sprawy udowadnia sobie i światu, że korzystanie z mowy syntetycznej jest pełnowartościowym zamiennikiem pisma, a to przecież oczywista bzdura. Gdyby tak było widzący z pewnością zrezygnowaliby z pisania. Używanie brajla budzi opór, bo upublicznia niepełnosprawność.

Być może są takie osoby niewidome, dla których jest to problem. Ja jednak zawsze poruszam się z białą laską, nawet gdy idę z przewodnikiem. Nie wstydzę się mojej ślepoty, chociaż kiedyś tak było. Braille’a nie używam zaś z powodów, które – oczywiście ironizując – Damian wylicza w innym miejscu:

Brajlem jest wolniej, książki są wielkie, ciężkie i nieporęczne, a poza wszystkim jest ich za mało, a te, które chcielibyśmy przeczytać, bo szkolni koledzy już to zrobili, są niedostępne.

Potwierdzam to wszystko i dodam jeszcze, że audiobooki mogę czytać rozpakowując zmywarkę, leżąc w łóżku, kręcąc na rowerku stacjonarnym. Jakie są przewagi czytania Braillem? Damian ich nie podaje, sugerując jakąś utratę wyboru, wstyd przed niepełnosprawnością, wyłączanie się z kultury. Najpierw myślałem, że to zwykła bufonada, poszukiwanie klucza do bycia lepszym, a potem zacząłem czytać nową książkę Jacka Dukaja.

Pożegnanie z pismem

Darzę tego autora szczególnym szacunkiem. Uważam go za najlepszego polskiego pisarza, być może w całej historii polskiej literatury. Książka „Po piśmie” to zbiór esejów o przemianie ludzkiej cywilizacji. Jest tam esej o pracy, sztucznej inteligencji i o transformacji postpiśmiennej. Dotarłem tam do pewnego fragmentu, który pokazał mi inny powód tej krucjaty brajlistów.

Krucjaty, bo Damian nie jest pierwszy i pewnie nie będzie ostatni. Swego czasu dyskusję, a nawet awanturę, wywołała konferencja prasowa pewnego prezesa niewidomej fundacji, który twierdził, że bez Braille’a nie da się pracować i uczyć. Twierdził tak wbrew oczywistym faktom. Ja sam swego czasu uległem propagandzie, że braille jest niezbędny w niektórych zawodach, jak tłumacz lub programista. Jednakże niewidomi programiści wyprowadzili mnie z błędu. Dlaczego zatem ci krzyżowcy są tak zajadli?

Oni boją się nadchodzącej zmiany. Zmiany, którą ja też już starałem się opisać w moim krótkim tekście poświęconym rezygnacji przez ludzkość z pisma. Pisałem więc o tym samym, co Jacek Dukaj, chociaż moja bazgranina jest niczym wobec jego geniuszu. Tak więc mamy zmianę która już zachodzi, a jej indykatorem jest spadek tradycyjnego czytelnictwa, o którym w corocznych raportach informuje Biblioteka Narodowa. Wbrew zatem temu, co w pierwszym cytacie napisał Damian, ludzie widzący rezygnują z pisma i to znacznie szybciej, niż ludzie niewidomi! Szybciej, bo mają więcej możliwości i nie muszą się ograniczać do tekstu.

Nowe wyznanie wiary

Złośliwi zwolennicy książek elektronicznych mawiają o zwolennikach książek papierowych „wąchacze książek”, bo głównym argumentem za książkami drukowanymi jest zapach papieru i farby drukarskiej. Ja nazwałbym tych zajadłych brajlistów „macaczami kropek”, bo fetyszyzują sześciopunkt jak jakiegoś bałwana lub inny totem. Na to właśnie wskazuje Dukaj w swoim eseju o postpiśmie – obrońcy starego składają wyznanie wiary, a nie racjonalizują. Czytanie jest lepsze od oglądania filmów, bo tak. Czytanie Braillem jest lepsze od słuchania książek – bo tak. Nie ma w tym racjonalności i dowodów, a tylko ślepa – nomen omen – wiara.

Damian staje na podwyższeniu i gromi nas z wysoka. Odbieramy sobie bowiem wybór! Sprawdziłem, że w księgozbiorze brajlowskim biblioteki dla niewidomych jest obecnie 4347 tytułów. Są jeszcze nuty, podręczniki i książki obcojęzyczne, ale ich nie liczę. Nie ma w tym zbiorze żadnej książki Jacka Dukaja. W samej usłudze Storytel jest około 30 tysięcy audiobooków. Każda z książek Jacka Dukaja jest dostępna w postaci ebooka lub audiobooka.

Damian krzyczy: wyłączamy się z kultury! Trochę nie wiem dlaczego tak uważa, skoro alfabet Braille’a to głównie książki, a tych mam pod dostatkiem i w każdym momencie mogę mieć kolejne. Za to ograniczenie się do Braille’a byłoby prawdziwym wyłączeniem się i cofnięciem o kilkadziesiąt lat.

Wstydzicie się Braille’a! Nie wiem, jak inni, ale ja się nie wstydzę. Po prostu nie używam. Nie posiadłem także wielu innych umiejętności, przydatnych w pewnych okolicznościach. Na przykład nie mówię po francusku. Akurat ta umiejętność przydałaby mi się 2 tygodnie temu, gdy byłem w Belgii, ale sami pewnie przyznacie, że uczenie się latami języka francuskiego na potrzeby jednodniowego wyjazdu specjalnie sensu nie ma. Za to zupełnie inaczej jest z językiem angielskim, który przydaje mi się stosunkowo często i nawet podejmuję wciąż zobowiązania, że będę go bardziej ćwiczył.

Solennie obiecuję, że to ostatnia moja wypowiedź na temat alfabetu Braille’a na tym blogu. Tak jak minęła cywilizacja oralna, przeminęło pismo klinowe, umarła łacina i Cobol, tak umiera też alfabet Braille’a. I nie odwrócą tego trendu nabożeństwa i kazania sześciokropkowców. Pozdrawiam Was znad klawiatury mojego Macbooka, ze słuchawkami na uszach. Idę dalej słuchać książki Jacka Dukaja, która nigdy nie wyjdzie w Braille’u.