Wczoraj obchodzony był dzień alfabetu Braille’a. Obchodzony jest w rocznicę urodzin jego twórcy, czyli Louisa Braille’a, niewidomego wychowanka szkoły dla niewidomych dzieci. Zmodyfikował pomysł francuskiego wojskowego Charlesa Barbiera, który opracował system czytania dotykiem rozkazów po ciemku. System Braille’a był genialny w swej konstrukcji i dał możliwość czytania i pisania osobom niewidomym przez wiele kolejnych lat. Nigdy jednak nie był jedynym i nie był też pierwszym. Dlaczego zatem niektórzy tak rozpaczają nad jego marginalizacją?
W środowisku osób niewidomych dyskusje o roli Braille’a toczą się od dłuższego czasu i są bardzo burzliwe. Zwolennicy nazywają analfabetami tych, którzy systemu nie znają. Ci drudzy wzruszają ramionami i pokazują statystyki, że czytają więcej książek, niż ci pierwsi. Więcej, bo w braille’u wydawanych jest bardzo mało książek i do tego wybór jest nader wątpliwy. Za to ebooków i audiobooków jest bardzo dużo i każdy znajdzie coś dla siebie.
Dalej dyskusja toczy się zazwyczaj w kierunku takim, że w edukacji to braille jest niezbędny, a potem jest potrzebny przynajmniej tym, którzy są tłumaczami, programistami, matematykami. W ostatniej dyskusji jednak programiści zaprotestowali, że obywają się bez braille’a bez problemu. O co zatem chodzi?
Wydaje się, że chodzi o monopol. Jedna technologia asystująca, jaką było pismo braille’a jest wypierane przez inną, to znaczy sztuczną mowę. Zwolennicy obu będą się zawsze spierać, aż któraś ulegnie całkowicie lub znajdzie się w takiej niszy, że nikt już z niej się nie odezwie w dyskusji. I wydaje się to dosyć naturalne, jak się nad tym zastanowić.
Trochę podobną dyskusję można znaleźć pomiędzy zwolennikami książek elektronicznych i papierowych. Argumenty są też dosyć ciekawe, bo jest tam mowa o zapachu papieru, czytaniu na martwych drzewach, kontakcie z prawdziwą książką itp. Prawda że trochę to podobne… Już pojawiają się dyskusje nad przewagą pisania ręcznego nad pisaniem klawiaturą i każda z grup dyskutantów znajduje argumenty na poparcie swoich tez, w tym zanik umiejętności kaligraficznych, podpisania się, ulotności informacji elektronicznej, wygody i czytelności.
Pojawianie się kolejnych technologii zawsze wywoływało takie dyskusje. Kino miało zniszczyć teatr. Telewizja miała zniszczyć kino. Wideo na życzenie miało zniszczyć telewizję. I wszystko zostało, tylko musiało zrobić miejsce, czyli utraciło monopol. Zmiany postępują zaś coraz szybciej, co widać po powyższym przykładzie. Teatr miał monopol na sztuki wizualne przez tysiące lat. Kino czekało na telewizję pół wieku, chociaż próby były oczywiście wcześniej. Teraz Netflix i YouTube są na szczycie. A wszystko dlatego, że każda kolejna była coraz wygodniejsza dla odbiorców i dostawców. Coraz łatwiej było dostarczać treść i odbierać ją. Obecnie obejrzenie filmu nie wymaga ani pójścia gdzieś na zewnątrz, ani nawet czekania na konkretną godzinę. Pstryk! Oglądamy sobie film w czasie i miejscu, gdzie mamy na to ochotę. A jednak czasem chodzimy też do teatru, kina, lub włączamy telewizję.
I dokładnie tak samo jest z technologiami asystującymi. Braille był wygodniejszy i praktyczniejszy od słuchania żywych lektorów i wygrał rywalizację z systemem Moona. Konkurencja pojawiła się wraz z pojawieniem się trwałego zapisu głosu: płyty winylowe, taśmy magnetyczne, kasety kompaktowe, dyski kompaktowe i wreszcie pliki elektroniczne. Coraz więcej ludzi korzystało z tych form, zamiast mozolnie uczyć się odczytywania wypukłych kropek. 30 lat temu pojawiły się syntezatory mowy, które otrzymywały strumień tekstu i zamieniały go na coś w rodzaju mowy ludzkiej. Ponownie wszystko stało się prostsze i wygodniejsze. Braille musiał po raz kolejny ustąpić miejsca, chociaż już wcześniej posunął się dla audiobooków. Nie wiem, co będzie dalej z systemem Braille’a, ale mogę zgadywać, że będzie pełnił marginalną rolę w edukacji i w niszowych zastosowaniach, gdzie będzie trudno zastąpić go czymś innym.
Piszę ten tekst na Macbooku, korzystając z wbudowanego syntezatora mowy i w ogóle nie brakuje mi w tym Braille’a. Podobno bez niego nie można pisać poprawnie ortograficznie i gramatycznie, w co jednak trudno mi uwierzyć. Ludzie w internecie piszą z takimi błędami, że kontrola wzrokowa na pewno nie jest skuteczna. Dlaczego kontrola dotykowa miałaby mieć jakąś przewagę?
Dziękuję Ci Ludwiku za Twój dar dla osób niewidomych. Pozwolił części z nich wyrwać się z ciemności informacyjnej. Dałeś im dostęp do książek, listów, matematyki. Jeżeli patrzysz na nas z góry, to wierzę, że cieszysz się z nowych technologii. One dają to wszystko i o wiele więcej jeszcze większej grupie osób niewidomych. Co więcej – dają to taniej, szybciej i wygodniej. I na tym polega postęp.