W sobotę 2 grudnia opowiadałem o dostępności aplikacji mobilnych podczas World Usability Day w Krakowie. Zamierzałem przekazać tam coś ważnego, a mianowicie że to nie specyfikacje są ważne, tylko ludzie robiący te aplikacje. Na początek pokazałem, jakie możliwości daje mi iPhone i chociaż nie wszystko wyszło jak chciałem, to i tak chyba ludzie byli zadowoleni. Ja jednak mam potrzebę, by spisać te moje refleksje, bo mogą umknąć. A trochę się nad nimi namyślałem.
Wyszło mi mianowicie, że potrzebne są następujące rzeczy:
- Świadomość.
- Empatia.
- Motywacja.
- Wiedza.
- Rzetelność.
Świadomość jest potrzebna po to, by wiedzieć, że są na świecie użytkownicy potrzebujący czegoś więcej oraz że jest coś takiego, jak cyfrowa dostępność. Jak to ostatnio mówiła Monika Szczygielska – aby mogli spojrzeć w oczy niepełnosprawnemu użytkownikowi bez wstydu. Mając tą świadomość nie mogą się już wykręcić prostym „nie wiedziałem”.
Empatia to wczucie się w użytkownika, który nie widzi lub widzi słabo, nie słyszy, ma problemy z rozumieniem lub rozróżnianiem kolorów. Można też wejść w skórę uruchamiając technologie asystujące, jak VoiceOver i spróbować użyć aplikacji napisanej przez siebie. To wymaga pewnej wprawy, ale nawet bez tego coś można sprawdzić, a potem poprawić.
Motywacja jest niezwykle ważna, bo wdrożenie dostępności wymaga na początku trochę wysiłku. Po prostu trzeba chcieć poprawić jakość swoich produkcji i nie zadowalać się bylejakością. I tą motywację należy utrzymać także pod presją czasu lub liczby zadań. To spore wyzwanie dla wciąż zagonionych programistów.
Wiedza jest potrzebna dopiero teraz, a jest jej w bród i to w większości za darmo. Trzeba ją wyszukać w internecie i na spokojnie poczytać, wypróbować, nauczyć się i rozwinąć dalej. Programiści to wszak mądrzy ludzie, którym nie trzeba siłą wkładać do głowy schematów. Sami potrafią znaleźć wzorce, opracować własne i wnieść wkład w rozwój dostępności.
Rzetelność to obecnie mało rozpowszechniona cecha i to nie tylko wśród programistów. Wszystko robione jest byle jak, byle szybciej. Ten problem nie omija nawet największych firm, o czym świadczy choćby ostatnia wpadka Apple z otwartym kontem root. A rzetelność dla dostępności jest bardzo ważna i dlatego czwarta zasada WCAG 2.0 dotyczy właśnie tej cechy. Robienie dostępnej aplikacji wymaga wpisania wszystkich etykietek, powiązania elementów interfejsu, sprawdzenia kontrastów, przetestowania z technologiami asystującymi etc. To jest właśnie ten dodatkowy wysiłek, jaki trzeba włożyć w budowanie dostępnego interfejsu. On nie jest aż tak wielki, zwłaszcza gdy nabierze się wprawy. A dostępność się sama nie zrobi.
Występowanie wszystkich pięciu cech, czy może raczej komponentów, jest stosunkowo rzadkie. Dlatego jestem pesymistycznie nastawiony co do przyszłości. Chociaż może przynajmniej ci ludzie z WUD w Krakowie osiągną etap zdobywania wiedzy. I tego sobie i innym niewidomym użytkownikom życzę.