Moi kochani,
Minęło 5 lat mojego pisania na tym blogu. Dokładnie 5 lat temu pojawił się pierwszy wpis. Czas zatem na podsumowanie i na krytykę mojego naiwnego spoglądania w przyszłość. Jak możecie przeczytać, miałem złudną nadzieję, że w ciągu dwóch lat od wejścia w życie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności dostrzeżemy jakościową poprawę. Ja nie dostrzegam takiej poprawy. Pomimo raportu Fundacji Widzialni, w którym jest mowa o lepszej dostępności stron internetowych administracji publicznej.
Data publikacji pierwszego wpisu nie była przypadkowa. To właśnie tego dnia weszło w życie wspomniane wcześniej rozporządzenie. Pełen zapału usiadłem i zacząłem od wyjaśniania, jak należy rozumieć zapisy WCAG 2.0. Przecież teraz wszyscy rzucą się do szukania informacji na ten temat, więc lepiej jeżeli dotrze ona do nich na czas i odpowiednio przygotowana. Efektu nie zauważyłem.
Potem zacząłem wchodzić w szczegóły technologiczne. Pisałem o ARIA, tekstach alternatywnych, dostępności z klawiatury, udostępnianiu mediów. Propagowałem ciekawe dokumenty, poradniki, narzędzia. Wszystko po to, by chętnym do wdrażania dostępności ułatwić życie. Efektu nadal nie zauważałem.
W realu uczestniczyłem w konferencjach, prowadziłem szkolenia, brałem udział w konsultacjach społecznych. Najczęściej za darmo lub za zwrot kosztów podróży, chociaż zdarzało mi się też zarobić. Odwiedzałem zmieniające się ministerstwo od cyfryzacji, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Biuro Pełnomocnika Rządu ds Osób Niepełnosprawnych, Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Gospodarki, Sejm i sam już nie wiem, jakie jeszcze instytucje.
Zacząłem piętnować publicznie. Pisałem o braku dostępności sklepów, banków, samorządów, generatorów wniosków. Robiłem to na blogu, Facebooku, Twitterze, pocztą elektroniczną i w wystąpieniach publicznych. Może jak nie da się zachęcić, to może uda się zawstydzić lub postraszyć. Sprawdziłem też, jak wdrażana jest dostępność w projektach finansowanych z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa i przygotowałem raporcik na ten temat dla ministerstwa. Efektów nadal nie dostrzegałem.
Poznałem wielu fajnych ludzi, dla których dostępność cyfrowa jest ważna i intrygująca. Pewnie o kimś zapomnę, ale niechże ten ktoś mi wybaczy ze względu na mój podeszły wiek. Z tego akapitu pozdrawiam zatem Dominika Paszkiewicza, Gośkę Janicką, Piotra Witka, Monikę Szczygielską, Mikołaja Rotnickiego, Agnieszkę Jędrzejczyk, Piotra Kowalskiego, Annę Sachę, Kubę Dębskiego, Justynę Mańkowską, Mariusza Trzeciakiewicza, Barbarę Szymańską, Krzysztofa Wostala, Annę Rozborską, Bartka Mioduszewskiego, Adama Pietrasiewicza, Przemka Marcinkowskiego, Paulinę Pietrasik, Sebastiana Deptę, Marcina Lubonia, Grzegorza Zajączkowskiego i moją żonę Ewę. Poznałem też ludzi, dla których dostępność była zupełnie nieważna, a liczyło się tylko to, że w pewnym momencie można było wyciągnąć jakieś pieniądze. Smutne, ale spodziewam się, że tak się dzieje często. O nich na szczęście zapomnę bardzo szybko, a tych ważniejszych dla mnie zapamiętam.
Napisałem na blogu 450 tekstów. Czasem były to króciutkie wrzutki z linkiem, często średniej długości teksty, a czasem elaboraty, przed którymi należałoby dodać TL-DR. Blog przenosiłem dwukrotnie pomiędzy serwerami. Aktualnie korzystam ze skórki FDC autorstwa Dominika Paszkiewicza, ale jeżeli już się Wam opatrzyła, to pomyślę nad zmianą. Przyznam jednak, że jej oszczędny styl mi odpowiada i mam generalnie w nosie zmienną modę.
Nadal będę pisał, bo tematów jest ciągle bardzo dużo i wciąż pojawiają się nowe. Na mojej liście są kolejne tematy do opisania i tylko jakoś czasu brakuje. A jak kiedyś zmęczę się dokumentnie, to zamrożę blog dla potomności. I niech straszy lodowa mumia następne pokolenia i będzie dla nich wyrzutem sumienia, że cyfrowa przestrzeń wspólna wciąż jest za mało dostępna. Bo mam wewnętrzne przekonanie, że tak będzie. To po części moja wina, bo wciąż nie znalazłem odpowiedniego klucza do otwierania serc i umysłów osób odpowiedzialnych za tworzenie cyfrowego świata.
Dziękuję tym wszystkim, którzy wytrzymali ze mną te 5 lat. Sądząc ze statystyk – jest ich całkiem dużo, chociaż dla mnie w większości są anonimowi. Muszę się jednak tym wszystkim ludziom przyznać, że piszę głównie dla siebie. Owszem – chcę się dzielić wiedzą i dlatego jest to serwis otwarty dla wszystkich. Jednak dla mnie stanowi pamięć zewnętrzną, do której sięgam w razie potrzeby. Pamiętajcie zatem, że w pewnym sensie mieszkacie w mojej głowie. Mam nadzieję, że Wam tam dobrze.
Z ciepłymi pozdrowieniami
Jacek Zadrożny