Czcionkowy syndrom Mamonia (CSUN 2017)

Właśnie trwa konferencja CSUN, podczas której wymądrzają się najważniejsze persony od dostępności. Przemawia przeze mnie zawiść, bo też chciałbym tam być, a trochę dla mnie za daleko i za drogo. Jednak na poważnie, to jest to świetna impreza i przez internet docierają do nas przynajmniej materiały. Dzisiaj kilka słów o czcionkach.

Prezentację na temat czcionek poprowadził Gareth Ford Williams z BBC. BBC potrzebuje dobrej, czytelnej i dostępnej czcionki, więc postanowili zrobić badania. Są przecież opracowane fonty z założenia dostępne, jak Dyslexie, Lexie Readable, Comic Sans, Tiresias czy Open Dyslexic. Niektóre powstały specjalnie dla osób z dysleksją lub, jak w wypadku Tiresias – dla osób słabowidzących. Założenia założeniami, a praktyka pokazała, że takie czcionki niekoniecznie są faktycznie dostępne.

Okazało się zresztą, że wiele zależy od kontekstu oraz od użycia czcionki, na przykład od użytego światła. Badacze wskazali finałową piątkę i są to: Helvetica Neue, Helvetica, Roboto, FontSmith FS Me, Sassoon. Aby było zabawniej – popularną Helveticę wskazały osoby z dysleksją, a stworzoną specjalnie dla osób z problemami w czytaniu FontSmith FS Me – osoby bez takich problemów. Może to oznaczać, że eksperymentowanie ze specjalnie projektowanymi czcionkami prowadzi donikąd.

Ja wyciągam sobie jeszcze inny wniosek – najlepiej czyta się znane czcionki. Podobnie jak z całym interfejsem użytkownika, lepsze jest znane, chociaż gorsze od nieznanego, choćby wymyślone było dla dobra użytkownika. Dowodem niech będzie ostatnia czcionka z listy, czyli Sassoon. Okazuje się bowiem, że jest to czcionka używana do drukowania podręczników szkolnych w Wielkiej Brytanii. Jest zatem znana wszystkim Brytyjczykom. Krótko mówiąc – typowy syndrom inżyniera Mamonia. Swoją drogą ciekawe, czy w polskich podręcznikach jest choćby dominujący font, bo o ujednoliconym nawet nie pozwalam sobie myśleć.