Wydaje się, że administracja publiczna w Polsce nie może sobie poradzić z wdrożeniem dostępności cyfrowej. Pojedyncze sytuacje nie zmieniają tego stanu, a tylko uwypuklają problem, bo na ich tle widać, że się da i trudniej o dobre wymówki. Mam wrażenie, że jednym z głównych powodów jest brak wiedzy na temat dostępności i miejsca, gdzie można taką wiedzę uzyskać, a które jednocześnie będzie pilnować dostępności. Dlatego warto podjąć wysiłek, by powstał polski Access Board, czyli podmiot w administracji publicznej mający odpowiednie kompetencje i prerogatywy, by wspomóc i wymusić wdrażanie dostępności.
Amerykański Access Board został opisany pokrótce przez Piotra Waglowskiego w artykule “Równe traktowanie osób niepełnosprawnych w dostępie do “technologii informacyjnej” na przykładzie Section 508″. Oczywiście nie da się przenieść tego rozwiązania bezpośrednio, bo system władzy publicznej i prawa jest inny, niż w Polsce. Warto jednak skorzystać z już wypracowanych i działających rozwiązań i przenieść co się da.
W maju 2015 roku odwiedziłem Access Board na zaproszenie Departamentu Stanu w ramach programu wizyt studyjnych. Przyjął nas David M. Capozzi, Executive Director US Access Board i opowiadał, czym AB się zajmuje. Zajmuje się niemal każdym aspektem dostępności, nie tylko cyfrowej i architektonicznej, ale w tamtym momencie – dostępnością sprzętu medycznego. Tworzą wytyczne, robią szkolenia i wydają publikacje. Taki podmiot jest potrzebny także w Polsce, więc w dalszej części będę się posługiwał nazwą “polski Access Board”, chociaż na pewno będzie się nazywał inaczej. Zastrzegam też, że tu rozważam tylko dostępność cyfrową, chociaż w marzeniach mam jednostkę zajmującą się – podobnie jak ta amerykańska – każdym aspektem.
Potencjalne usytuowanie
Jednym z ważniejszych do rozważenia jest problem usytuowania AB w strukturze władzy. Chodzi tu przede wszystkim o możliwość oddziaływania w najszerszym stopniu oraz o trwałość. Możliwości jest bardzo dużo, ale ja zaproponuję cztery z nich, które wydają się być najwłaściwszymi.
- Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Jest to propozycja będąca przeniesieniem rozwiązania z USA, gdzie Access Board jest częścią administracji Prezydenta USA. Nie jest usytuowany przy żadnym z departamentów, będących odpowiednikami ministerstw. Takie usytuowanie daje możliwość wpływania na wszystkie resorty. W Polsce nie ma sensu umieszczanie AB przy Prezydencie RP, więc odpowiednikiem byłaby KPRM, gdzie znajdują się już pewne ciała o charakterze horyzontalnym.
- Ministerstwo Cyfryzacji. Ze względu na zakres działań, ograniczający się na razie do dostępności cyfrowej, ten resort może być odpowiedni. Tym bardziej, że trwają już tam pewne prace związane z dostępnością oraz gromadzenie ekspertów. Być może zalążkiem będą osoby pracujące przy portalu Obywatel.gov.pl. Wydaje się też, że inne ministerstwa i generalnie administracja publiczna nie powinna mieć problemu, by z pytaniami o dostępność cyfrową zwracać się właśnie do MC.
- Ministerstwo Rozwoju. Ten resort odpowiada za wydatkowanie funduszy unijnych i tu znajdują się też osoby odpowiedzialne za zasady horyzontalne, w tym za dostępność dla obywateli z niepełnosprawnościami. Są to też ludzie już przekonani, że dostępność jest ważna, co jest warunkiem wstępnym dla efektywnego działania AB. Wadą może się okazać ograniczenie działań tylko do projektów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej. MR nie wydaje się też być oczywistym adresatem do zadawania pytań na temat dostępności cyfrowej, co może utrudnić nieco upowszechnianie wiedzy.
- Biuro Pełnomocnika Rządu ds Osób Niepełnosprawnych. Tu można znaleźć osoby posiadające odpowiednie kompetencje, a i sama jednostka wydaje się być najbardziej odpowiednia dla osadzenia AB. Jednak znajduje się stosunkowo nisko w hierarchii administracji centralnej i ma niewielki wpływ na inne podmioty. Szkoda, bo może przeniesienie BON na poziom KPRM pozwoliłoby na stworzenie AB na odpowiednim poziomie decyzyjnym.
Możliwe do rozważenia są jeszcze inne podmioty, jak Urząd Zamówień Publicznych, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, oddzielnie utworzony instytut, a nawet fundacja skarbu państwa. Wydaje się jednak, że byłyby to rozwiązania rozpaczliwe. Powyższa lista jest uszeregowana w kolejności, jaką uznałem za najodpowiedniejszą. Dlatego KPRM jest na pierwszym miejscu, a BON na czwartym. Kluczowe jest tu bowiem oddziaływanie na inne podmioty administracji publicznej.
Zakres kompetencyjny
Zakres działań zaczerpnąłem także z Access Board, chociaż wynika też z wniosków po spotkaniu w Ministerstwie Rozwoju.
- Monitorowanie dostępności sektora publicznego. Wymaga to pewnych działań proaktywnych, na przykład zinwentaryzowania systemów teleinformatycznych administracji publicznej i poddaniu ich ocenie pod kątem dostępności. W pierwszej kolejności należy zbadać systemy z których korzystają obywatele. Może się okazać, że niektóre są bezużyteczne.
- Upowszechnianie standardów dostępności w administracji publicznej. Tu zmieścić się mogą szkolenia pracowników, wydawanie materiałów edukacyjnych i referencyjnych, organizowanie seminariów i konferencji, inicjowanie innych działań upowszechniających.
- Rozstrzyganie sporów, w tym wydawanie opinii i zaleceń. Jest to ważny obszar w sytuacji, gdy ogólna wiedza o dostępności jest niska. Spory mogą się pojawiać na styku podmiotu administracji publicznej z obywatelem, firmą lub innym podmiotem administracji publicznej. AB powinien mieć możliwość przygotowania i przedstawienia obowiązującej opinii rozstrzygającej.
- Doradztwo i wsparcie. Podczas tworzenia nowych i modernizacji starych systemów teleinformatycznych potrzebne jest wsparcie dla administracji publicznej. Niezbędne jest wykonanie studium, opracowanie dokumentacji przetargowej, sprawdzenie przed odbiorem.
Skład polskiego Access Board
W skład AB powinni wchodzić przedstawiciele kilku podmiotów administracji centralnej, na przykład Ministerstwa Cyfryzacji, Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa Edukacji Narodowej, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Biura Pełnomocnika Rządu ds Osób Niepełnosprawnych i być może jeszcze innych. Istnieją też nieco bardziej wyspecjalizowane jednostki, jak Centrum Projektów Polska Cyfrowa w MR, czy Centralny Ośrodek Informatyki w MC, których przedstawiciele byliby cenni. Oprócz tego niezbędne jest włączenie ekspertów z różnych obszarów dostępności wywodzących się z sektora prywatnego i pozarządowego.
Codzienna praca AB wymagać będzie zatrudnienia specjalistów z kilku dziedzin: dostępności stron internetowych, dostępności oprogramowania, dostępności multimediów, technologii asystujących. To na ich barkach spoczywać będzie codzienna praca, przygotowywanie opinii, badanie dostępności i szkolenia. AB mógłby oczywiście podzlecać niektóre zadania, ale jak najwięcej powinien robić własnymi siłami, by akumulować wiedzę i doświadczenie.
Przed tak zaprojektowanym AB będą od razu stały różne zadania. Nadchodzi czas na wdrożenie dyrektywy o dostępności, co zrobić trzeba dobrze. Trzeba też opracować narzędzie do obiektywnej oceny dostępności systemów teleinformatycznych, uruchomienie monitorowania realizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz wiele innych.
Powyższy opis jest nieudolną próbą naszkicowania kształtu polskiej instytucji odpowiadającej za dostępność cyfrową. Tym niedoskonałym tekstem chciałbym zainicjować dyskusję, by w kolejnych iteracjach dojść do stanu praktycznego wdrożenia. Zapraszam zatem do komentowania, nawet najbardziej surowego.