Sklepy internetowe nie chcą naszych pieniędzy! Jak nie, to nie!

Wczoraj zamierzałem skorzystać z promocji w księgarni Virtualo i kupić sobie zestaw czterech ebooków Umberto Eco. Promocja była fajna, bo za te cztery tomiszcza, które sobie wybrałem, zapłaciłbym 59 złotych. Książki powrzucałem do koszyka, upewniłem system, że jestem z Polski i przeszedłem do płacenia. Tam spędziłem godzinę próbując wybrać formę płatności – bez skutku. Napisałem wulgarnego w formie i nerwowego w treści tweeta i postanowiłem nie kupować. Może trafi się okazja w innej księgarni. Jednak na moje ćwierkanie zareagowało trzech znajomych, którzy mieli identyczny problem, więc chcę się nad nim tutaj pochylić.

Najpierw opiszę, na czym polegał mój problem. Na stronie wyboru rodzaju płatności znajduje się lista rodzajów płatności, czyli karta płatnicza, e-przelew, Paypal i kilka innych. Przy każdej pozycji jest przycisk/link “Wybierz”. Sęk w tym, że klawiaturą nie da się niczego wybrać! Ewidentnie dostawałem komunikat o tym, że trzeba coś wybrać. Jak nie zadziałała klawiatura, próbowałem sterować kursorem myszki i klikać nim, ale też bez skutku. W desperacji otworzyłem stronę na iPhone i próbowałem to samo zrobić na ekranie dotykowym i także bez skutku. W końcu odpuściłem i Virtualo nie dostało moich pieniędzy.

Jeszcze gorzej miał Piotr Witek, który zareagował na moje ćwierkania. On z kolei chciał wydać 1500 złotych w sklepie Media Markt i poległ na tym samym etapie. Samo kupowanie w MM też nie jest przyjemnością, ale można sobie z tym poradzić. Jednak zapłacenie okazało się niemożliwe. wA miał gorzej, bo klikając na przycisk “Płacę” zawierał ze sklepem umowę i potem trzeba było ją odkręcać. Trzeba było znaleźć stosowny formularz, wypełnić, podpisać, zeskanować i odesłać. A człowiek chciał tylko wydać swoje pieniądze w sklepie z elektroniką. Jakoś nie sądzę, żeby jeszcze kiedykolwiek podjął próbę z tym sklepem.

Drugą osobą był Krzysztof Wostal, który robił zakupy w Empik.com. Robienie zakupów to już było wyzwanie, ale zapłacenie za nie przez internet przekroczyło możliwości Krzysztofa, więc skontaktował się z obsługą przez telefon. Okazało się, że oni wiedzą o problemie braku dostępności, który jest większy, niż podejrzewał Krzysztof. Otóż przebrnąć przez płatność nie mógł, bo punkt odbioru był nieczynny! Informacja o tym podobno gdzieś się wyświetlała, ale Krzysztof jej nie znalazł, chociaż czytał całą stronę linię po linii! Krzysztof wydał te swoje 73 złote za pobraniem. Przez telefon zadeklarował, że to był ostatni zakup w tym sklepie.

Jak to jest, że sklepy internetowe nie chcą naszych pieniędzy? Siedzimy godzinami i na siłę próbujemy im je wcisnąć, a oni twardo odmawiają. Założyłbym, że to z niewiedzy, ale przecież Empik wie o tym i po prostu problem ignoruje. W wypadku Virtualo i Media Markt odpowiedzialnym może być Ecard i jego “przyjazny” panel transakcyjny. Gdybym miał zwykły przycisk Paypal, to książki już leżałyby na moim dysku. Ale przecież trzeba zrobić niezwykle nowoczesny i technicznie zupełnie spieprzony panel wyboru płatności, przez który sklep traci klientów. Nawiasem mówiąc – coraz częściej napotykam problemy właśnie na tym etapie zakupów, czyli przy wyborze procedury płatniczej. Czy zwykła lista rozwijana, zestaw pól radio lub lista linków lub przycisków to zbyt proste rozwiązanie? I jak się to robi, że przycisk jest anonsowany także jako link? Może to kogoś zdziwi, ale tysiące, a może dziesiątki tysięcy niewidomych klientów wybierają banki, sklepy i inne serwisy na podstawie ich dostępności, a nie oferty handlowej. Ja też mam ulubione księgarnie, jak Publio, Woblink, czy Nexto. Do księgarni beznadziejnej od wczoraj kwalifikuję Virtualo, przynajmniej do czasu, aż poprawią interfejs. W końcu jeżeli nie chcą mojej kasy, to nie!