Dzisiaj mija rok od wejścia w życie ustawy o języku migowym i innych środkach komunikowania się. Projekt ustawy powstawał gorączkowo, bo rządowi się śpieszyło, ale jednocześnie bardzo silnie na kształt aktu wpłynęły organizacje pozarządowe działające na rzecz osób głuchych i głuchoniewidomych.
Osoby niesłyszące mają poważny problem z komunikowaniem się ze słyszącą częścią naszego społeczeństwa. Posługując się językiem migowym w sposób nieunikniony zamykają się we własnym gronie, bo inni ich nie rozumieją, a i głusi nie zawsze rozumieją język polski. Skutek jest taki, że mało o tych ludziach wiemy i często zapominamy, że są w naszym społeczeństwie. Przez wiele lat polskie władze usiłowały wtłoczyć osoby niesłyszące do wspólnoty języka polskiego, co się nie udało. Za to niemal udało się zniszczyć wspólnotę języka migowego. Dlatego środowiska osób niesłyszących zaczęły walczyć o utrzymanie swojej tożsamości.
Ustawa o języku migowym jest pierwszym aktem prawnym, który uwzględnia istnienie mniejszości językowej PJM i jednocześnie otwiera drzwi do komunikowania się z administracją publiczną. Pewnie za wąsko je otwiera i nie spełnia wszystkich oczekiwań, ale to jednak dobry początek. Dodatkowo – w tej ustawie po raz pierwszy wspomniano o dostępności stron internetowych:
Art. 3. Ilekroć w ustawie jest mowa o:
(…)
5) środkach wspierających komunikowanie się ? należy przez to rozumieć rozwiązania lub usługi umożliwiające kontakt, w szczególności poprzez:
a) korzystanie z poczty elektronicznej,
b) przesyłanie wiadomości tekstowych, w tym z wykorzystaniem wiadomości SMS, MMS lub komunikatorów internetowych,
c) komunikację audiowizualną, w tym z wykorzystaniem komunikatorów internetowych,
d) przesyłanie faksów,
e) strony internetowe spełniające standardy dostępności dla osób niepełnosprawnych;
Chociaż nie wspomniano w tym przepisie wprost o WCAG 2.0, ale już wkrótce pojawiło się rozporządzenie RM o Krajowych Ramach Interoperacyjności, w którym doprecyzowano, czym są standardy dostępności. Rok 2012 był zresztą dla dostępności w sensie prawnym dosyć przełomowy, jeżeli dodać do tego jeszcze zapowiedź dyrektywy o dostępności publicznych stron internetowych, która ma być gotowa w tym roku. Oczywiście sam fakt stworzenia prawa jeszcze nie sprawia, że wszystko idzie dobrze. Wiedza o dostępności jest wciąż bardzo płytka, a co gorsza – chęć jej pogłebiania jest także niewielka. Jednak pojawienie się norm prawnych często sprawia, że przenikają one do norm społecznych. Już teraz wiele urzędów (chociaż dalece nie wszystkie) stworzyło odpowiednie procedury dla przyjmowania niesłyszących obywateli. Dlatego wciąż trzeba informować i edukować, jak na przykład podczas planowanego na 4 kwietnia seminarium dla pracowników administracji publicznej. A wkrótce kolejne wyzwanie, czyli przekonanie nadawców telewizyjnych, że usługi dodatkowe (napisy, tłumaczenia na język migowy, audiodeskrypcja) trzeba robić, żeby wszyscy mieli dostęp do mediów.
A może kiedyś nawet politycy zauważą, że w Polsce żyje niemal 900 tysięcy osób niesłyszących i słabosłyszących. Może skierują swoje programy i propagandę także do nich. I chociaż w ten sposób wciągną ich do naszego politycznego piekła, to równocześnie pokażą, że wiedzą o ich istnieniu, a głos tych obywateli też jest dla nich ważny. Czego im gorąco życzę w pierwszą rocznicę.