Analiza przypadku – kupowanie złotego iPoda Shuffle

Uzyskałem zgodę rady nadzorczej rodziny na zakup odtwarzacza i oczywiście sięgnąłem do firmy Apple. Okazuje się jednak, że kupowanie online w tym sklepie wcale do łatwych i dostępnych nie należy. Poniżej krótka historia.

Wszedłem na stronę sklepu Apple i kliknąłem na iPod Shuffle. Poczytałem trochę reklam, że generalnie jest to ósmy i dziewiąty cud świata. Generalnie się z tym zgodziłem i postanowiłem wybrać sobie kolor. Na stronie Shuffle’aznalazłem informację, że “Kolory iPoda shuffle: srebrny, niebieski, różowy, zielony i złoty” i ten złoty jakoś mi się spodobał. Kliknąłem kup teraz iPoda Shuffle i zdenerwowałem się.

Wybieram kolor

Zamówienie jest już podszykowane i trzeba tylko wybrać kolor odtwarzacza. Niestety – do pól opcji poprzypinane są tylko obrazki i żadnych opisów alternatywnych. To znaczy są, ale puste. Opisuję problem na naszej grupie na Facebooku i dostałem tam informację, że złotego iPoda nie ma. Jak nie ma, skoro jest?! Ano ktoś zapomniał zmienić tekst alternatywny przypięty do obrazka i teraz jedno do drugiego nie pasuje. Zatem ze złotego iPoda nici, ale może jakiś inny… Jak jednak wybrać, skoro żadne z pól opcji nie jest oznaczone? Okazuje się, że po zaznaczeniu któregokolwiek pojawia się kolor. Zatem po krótkich mękach wybrałem grafitowy.

Dodaję grawerunek

Jak szpan, to szpan. Postanowiłem dodać na iPodzie grawerunek laserowy. Dodać można 30 znaków w jednej linii. Wyszło mi, że starczy na imie, nazwisko i numer telefonu. Pole ma ograniczenie do 30 znaków i więcej nie da się wpisać. Jednak 30 znaków też nie pasuje! Sprawdzam kilka razy i z pewnością nie przekraczam tej liczby znaków. Po kilkunastominutowej walce poddaję się i usuwam zbędne spacje i schodzę do 29 znaków, które system już przyjmuje. Nimb tajemniczości owiewa, co właściwie zaszło, chociaż mam swoje podejrzenie, które dotyczy literki “ż” w moim nazwisku.

Dane wysyłkowe

<p.Pojawia się formularz, w którym jestem odpytywany o dane wysyłkowe. Mam Apple ID, więc takie informacje już Apple przekazałem, a jednak żąda ich ponownie. Nawet po zalogowaniu się pola są puste i muszę je wypełniać. Kupuję towar dla siebie, więc można było tego uniknąć kopiując dane do formularza, ale nie! Niech się klient męczy, żeby wiedział, że kupił… Przechodzę ten etap i przechodzę do płacenia.

Płacić!

Na szczęście dane karty kredytowej zassały się prawidłowo, więc pozostało kliknąć przycisk zamówienia. Nie zadziałało. Jeszcze raz i jeszcze kilka i nic. Przejrzałem jeszcze raz uważnie formularz i znalazłem problem – brak trzycyfrowego kodu zabezpieczającego kartę. Obok miejsca na wpisanie kodu była nawet podpowiedź, gdzie go szukać na karcie. Oczywiście w postaci obrazka bez odpowiedniego tekstu alternatywnego. Na szczęście pamiętałem te trzy cyferki. Po wpisaniu i jeszcze dwukrotnym zatwierdzeniu – poszło. Apple łaskawie przyjęło moje 219 złotych.

Podsumowanie

Sporo tych braków jak na jeden formularz transakcyjny. Gdyby to był inny sklep – zrezygnowałbym w trakcie dokonywania transakcji. Tak się zresztą zdarzyło wcześniej, gdy chciałem kupić słuchawki do iPhone’a i odrzuciłem dwa sklepy polskich dystrybutorów, by wreszcie kupić u trzeciego, posiadającego sklep na Allegro. Braki w etykietach i opisach alternatywnych oraz błąd w opisie kolorów iPodów wynikają z braku kompetencji osób zarządzających polskim sklepem Apple. Oprogramowanie sklepu ewidentnie umożliwia wstawienie takich elementów, a to redaktor z tego nie skorzystał. Inne błędy wynikają z wad konstrukcyjnych samego sklepu i warto je poprawić. Gdyby to nie był sklep Apple… Ta firma może sobie pozwolić na utratę kilku klientów. Jednak gdy widzę takie błędy w małych sklepach, które powinny dbać o każdego klienta, to naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. A iPod ma do mnie dotrzeć 14 stycznia.