Wczoraj przez ponad godzinę opowiadałem o tym, czym jest dostępność (accessibility) i jak się ma do e-podręczników. E-podręcznik ma być elementem cyfryzacji polskiej oświaty i dać wszystkim dostęp do darmowych, nowoczesnych i dostępnych podręczników. Z założeniami samego podręcznika można się zapoznać na stronie Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego. Poniżej kilka moich refleksji na temat potencjalnych możliwości i zagrożeń.
Z podlinkowanego materiału starałem się wyłuskać jakieś precyzyjne informacje, jak mają być uwzględniane specjalne potrzeby osób niepełnosprawnych. Osób, a nie tylko uczniów, bo przecież dostęp do platformy mają mieć także rodzice, nauczyciele i twórcy zasobów. Trzeba przyznać, że informacji takich jest bardzo mało. Co prawda wspomina się o zaleceniach WCAG i to bodaj trzykrotnie, ale nie wygląda na to, by autorzy mieli więcej niż mgliste pojęcie na ten temat. Jedynym konkretem jaki spotkałem jest audiodeskrypcja, która jednak jest wrzucana do dokumentu w dosyć przypadkowy sposób.
Braki w wiedzy można nadrobić lub zagonić do współpracy ludzi, którzy się na temacie znają, więc zostawmy na chwilę tą sprawę i skupmy się na samej koncepcji. Otóż wygląda ona dla mnie bardzo interesująco, bo całość wiedzy wykorzystywanej później w e-podręczniku ma być podzielona na drobne kawałki. Nazwano to ACO (Atomic Content Object), czyli w moim tłumaczeniu drobne elementy treści. Daje to ogromne możliwości zadbania o dostępność tych kawałków, szczególnie gdy taką wagę przykładać mają autorzy do metadanych.
Zakładam przeto, że atomami wiedzy będą poszczególne kawałki o jednorodnej formie: tekst, obraz, film, animacja 3D, nagranie dźwiękowe iitd. Do każdego rodzaju treści można przyporządkować odpowiednie elementy dodatkowe, na przykład dla obrazu opis alternatywny i długi deskryptor, a dla nagrania audiowideo – ścieżkę audiodeskrypcji i napisy dla osób niesłyszących. E-podręcznik po złożeniu go z tak zaprojektowanych klocków będzie z pewnością dostępny dla każdego lub dla konkretnego odbiorcy, jeżeli ktoś sobie wyeksportuje go zaznaczając odpowiednie pole wyboru.
Wygląda to bardzo obiecująco, chociaż schody zaczną się niedługo po rozpoczęciu prac nad typami atomów. Wydaje się bowiem, że autorzy w ogóle jeszcze nie zastanawiali się nad obiektami mniej oczywistymi. Jak bowiem rozwiązać problem deskrypcji wykresów, map, wzorów matematycznych i chemicznych, czy też modeli 3D. To są problemy, na jakie napotykają osoby zajmujące się adaptacją podręczników do potrzeb osób niepełnosprawnych. Bardzo brakuje mi też jakiegokolwiek odniesienia do języka migowego, a przecież to jest podstawowa forma komunikowania się osób niesłyszących.
Niemniej – e-podręcznik może być pierwszym poważnym projektem, którego podstawowym założeniem jest pełna dostępność zasobów edukacyjnych. Portal Scholaris w ogóle nie ma takich ambicji, a włożono w niego wiele milionów złotych z budżetu. Co roku wydawanych jest też mnóstwo pieniędzy na adaptację papierowych podręczników, co nie jest efektywne finansowo i nie rozwiązuje problemu dostępności dla uczniów ze specjalnymi potrzebami. Trzymam kciuki.