O e-książkach w dniu osób niewidomych

W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się dzisiaj konferencja pt. E-książka – czy tylko dla widzących?. Dzień jest szczególny, bo 15 października obchodzony jest Dzień Osób Niewidomych. Było zatem o e-bookach i audiobookach oraz ich dostępności dla tej grupy odbiorców.

Sala była zapchana po brzegi, a konferencję otworzyła Monika Cieniewska – dyrektorka Biblioteki Centralnej PZN. Razem z nią konferansjerką zajmował się pies przewodnik.

Nie będę streszczał wszystkich wystąpień, bo nie wszystkie były na tyle interesujące. Jednak konkluzja z nich jest następująca: było źle, jest lepiej, a jak będzie jeszcze lepiej, to możemy tego nie wytrzymać. W szczególności zaniepokoiły mnie wystąpienia Macieja Dydo?naczelnika Wydziału Prawa Autorskiego w Departamencie Własności Intelektualnej i Mediów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i przedstawicieli wydawców. Dla dobra niewidomych czytelników mogą nawet ograniczyć im dostęp do dostępnych książek zza zagranicy.

Pomysł jest następujący: ponieważ w różnych krajach Unii Europejskiej jest różne prawo autorskie, to w każdym kraju powoła się tzw. “zaufanego pośrednika” i osoby niewidome będą się do niego zwracać, by sprowadzić książkę w brajlu z Francji do Polski. Trzeba będzie oczywiście wydać na to trochę pieniędzy, a sam czytelnik będzie musiał się naudawadniać, że faktycznie potrzebna mu taka książka i że nie może bez niej żyć. Sęk w tym, że teraz po prostu pisze do odpowiedniej biblioteki we Francji i książkę dostaje.

Wydawcy reprezentowani przez Grażynę Szarszewską (Polska Izba Książki) i Łukasza Gołębiewskiego bardzo dzielnie bronili wydawców, co jest naturalne. Jednak w zasadzie nie interesują ich autorzy i czytelnicy. Być może dlatego tak popularny staje się selfpublishing, bo tam każdy dba o siebie i nie boi się bankructwa. Za żenujące uważam też wynurzenia pani Szarszewskiej na temat jakości literatury wydawanej przez poszczególne wydawnictwa. Z kolei pan Gołębiewski postulował o wprowadzenie powszechnego podatku od korzystania z kultury, chociaż nie powiedział kto i jak będzie dzielił te środki.

Po tych narzekaniach – bardzo ciekawie i sprawnie przeprowadzona przez Alinę Wojtowicz-Pomierną prezentacja na temat uniwersalnego projektowania. To była odtrutka na dotychczasowe pomysły “rozwiązań specjalnych”, jak zaufani pośrednicy czy specjalnie dostosowywane i zamykane książki. Może ta prezentacja będzie gdzieś dostępna, to postaram się ją podlinkować. A na zakończenie – może lepiej byłoby, żeby wydawcy i MKiDN nie grzebali przy tym, bo przecież mogą spieprzyć.